środa, 30 listopada 2011

Jestem, jestem...

... i nadrabiam zaległości. Moja dłuższa nieobecność tutaj spowodowana była totalnym brakiem czasu. Kończę moją podyplomówkę i ostatnie tygodnie poświęciłam na pisanie pracy. Nie jest t o łatwe przy dwójce dzieci, ale dałam radę. W sobotę oddałam pracę na uczelni, a 4.12.2011 czeka mnie obrona. W międzyczasie odbyło się u nas "pępkowe" - impreza z ludźmi z mojej pracy oraz chrzciny Michałka.
Chrzest miał miejsce 20 listopada. Pogoda dopisała, choć zawsze obawiałam się takiej uroczystości w listopadzie. Michał przespał calutką mszę, nawet polanie główki wodą święconą. Do tego w czasie mszy zwalił wielką mega kupę, którą czuć było chyba w całym kościele :) Uroczystość odbyła się u nas w domku, zamówiłam catering, więc nie musiałam walczyć w kuchni. Przygotowałyśmy z mamą ciasto, tort upiekła moja ciocia. Było bardzo gwarno, troje 2-3 latków dało o sobie znać :) Grunt, że wypędziliśmy z synusia diabełka...
Michał skończył 2 miesiące...kiedy to zleciało... nie wiem. Waży 6800g i nosi ubranka w rozmiarze 68-74. W czasie szczepienia pediatra stwierdziła, że wygląda jak półroczne niemowlę. W ciągu niespełna miesiąca przybrał 1800g. Lekarka nie chciała uwierzyć, że jest karmiony tylko piersią. Misiu cudownie się do nas uśmiecha i gada po swojemu. Zaczął rączki wkładać do buźki i je ssać. Mój mały mężczyzna. 
Hanulka już całkowicie zaakceptowała pojawienie się braciszka. Nazywa go "mój mały prezesik". Zawsze rano kładę Michasia do naszego łóżka, a ona obcałowuje go z każdej strony i "czyta" mu swoje książeczki. Mały wodzi za nią wzrokiem i próbuje zagadywać. Michaś zaczyna coraz dłużej spać w nocy. Już 3 nocki przespał mi po 5-6 godzin pod rząd. W końcu, bo już naprawdę miałam kryzys, gdy budził się co 1,5 godziny. Mam nadzieję, że będzie już tylko lepiej.
Już niedługo święta, nie mogę się ich doczekać. Jakoś inaczej jest, gdy są już dzieci. Od kilku dni szukam pomysłów na prezenty dla dzieci. Na razie zamówiłam na allegro namiot w Auta dla Bartusia (chrześniak męża), laptopa dla Hani, warsztat z narzędziami dla Mikołaja (mój chrześniak), piłki do skakania dla Hani i Mikołaja, piłkę zachęcającą do raczkowania dla Michała. Emilka i Julka to duże pannice więc dostaną coś do ubrania. Teściowe dostaną od nas rower rehabilitacyjny (robimy zrzutę), nie mam niestety pomysłu na prezent dla rodziców. Mój mąż dostanie... a nie powiem, bo może to przeczytać :) Mam nadzieję, że da w pracy "karpiowe", bo inaczej będzie cienko :) 
A zapomniałabym... idziemy w tym roku na Sylwestra. Impreza jest organizowana przez mój zakład pracy. Koszty będą pokryte z funduszu socjalnego (240zł od pary). Żal byłoby nie skorzystać. Moja mama sama zaoferowała, że zajmą się z tatą dziećmi, a my mamy iść. Nie miałam sumienia sama jej o to pytać, bo co roku chodzili na zabawę sylwestrową, więc myślałam, że i w tym roku pójdą. Stwierdzili jednak, że ten rok sobie odpuszczą... Cieszę się, już nie mogę się doczekać. 
Na razie tyle... Gdy zgram zdjęcia dzieciaków, to wrzucę na bloga.
PS. Hania zaliczyła pierwszą wizytę u fryzjera - efekt piorunujący :)