Impreza urodzinowa odbyła się w sobotę. Na uroczystości stawili się dziadkowie i chrześni. Razem było nas 13 osób. Niestety nie przyjechał ukochany kuzyn Hani - Bartuś (biedak rozchorował się na tyle poważnie, że nie było mowy o jego uczestnictwie w urodzinkach). Pomimo to Było fajnie i wesoło. Upiekłam tort czekoladowy i zrobiłam sernik na zimno, do tego były lody z bitą śmietaną i owoce. Na kolację przygotowałyśmy z moją mamą troszkę sałatek, zapiekanek i mięsa na ciepło. Oczywiście Hania najbardziej ucieszyła się z prezentów. Dostała kuchnię z akcesoriami, centrum pielęgnacji noworodka, zestaw małego lekarza, ubranka i pieniążki. Póki co, największą furorę robi kuchnia - Mała cały czas gotuje i karmi nas wszystkich. Inne zabawki jej schowałam, aby nie znudziła się za szybko.
Co mogę napisać o moim 2-latku? Pięknie mówi, śpiewa, recytuje wierszyki (szczególnie ukochała sobie wiersze Tuwima), sama je, próbuje się ubierać, choć wychodzi jej to troszkę niezdarnie. Pięknie załatwia się do nocnika, "wpadki" zdarzają się naprawdę sporadycznie. Mała przestała być też tak zaborcza w stosunku do mojej osoby - odpuściła mi trochę i swoje zainteresowanie przerzuciła na babcię i tatę. W dalszym ciągu ubóstwia mojego tatę - wieczory należą do nich. Zresztą takim samym uwielbieniem daży drugich dziadków, choć ich z racji miejsca zamieszkania widuje trochę rzadziej. Hania mówi wciąż, ze urodzi się dzidzia i że będzie ciągle płakała :) Staram się jej tłumaczyć, że dzidziusie nie tylko płaczą, ale ona i tak ma swoje teorie na ten temat - moja mała mądrala. Nasza córeczka jest cudownym, radosnym dzieckiem. Póki co, nie ma jakichś szczególnie zaostrzonych objawów "buntu dwulatka". Zazwyczaj jest grzeczna, czasem marudzi, gdy jest przemęczona. Kochamy ją nad życie i nie wyobrażamy sobie życia bez niej!
Czekam na gości |
Ale duuuża paka |