Tyle miesięcy ciszy... Tyle się wydarzyło... Ale po kolei....
Ostatnie miesiące upłynęły nam pod znakiem zdrowia, zarówno mojej mamy, jak i dzieciaków. 22 czerwca moja mama wyprowadzając na spacer naszego psa doznała złamania dwóch kości kończyny dolnej + zwichnięcia kostki. To brzmi nieprawdopodobnie, ale nasz bokser rozpędził się, nie wyhamował i uderzył w kość piszczelową. Skończyło się operacją, drutowaniem kości i wieloma tygodniami cierpienia. W chwili obecnej moja mama uczęszcza na rehabilitację, ale ta noga już nigdy nie będzie do końca sprawna. To zdarzenie spowodowało całkowitą zmianę naszych planów urlopowych - byłam zmuszona przesunąć o 2 tygodnie urlop, żeby zorganizować opiekę dla maluchów. Na sierpień wynajęłam nianię, a od września moja mama sama zajęła się Michasiem.
Skoro mowa o Michasiu - 26 września nasz synek skończył roczek, była oczywiście podwójna impreza - nasze dzieciaki wspólnie obchodziły swoje urodziny - Hania 3, a Misiu 1. Były 2 torty, goście i prezenty. Imprezę urodzinową poprzedził tygodniowy pobyt w szpitalu z Hanusią. Mała dostała obturacyjnego zapalenia oskrzeli, dusiła się, trafiłyśmy wiec na oddział pediatryczny. Początki były trudne, Hania nie pozwalała się inhalować, z czasem oswoiła się i nawet miło spędziłyśmy ten czas. Niestety od pobytu w szpitalu u Małej ciągnął się kaszel, który wielokrotnie kończył się nocnymi wymiotami. Nie pomogły leki od alergologa, kaszel nasilał się. W poprzednią niedzielę znów trafiłyśmy na oddział, tym razem z rozpoznanym zapaleniem płuc... Nie będę pisać ile przeszłam zanim Hanula trafiła do szpitala, po prostu brak słów. Najważniejsze, że intensywne leczenie przyniosło efekty, Mała nie kaszle, znów jest radosną i kochaną dziewczynką. Podczas naszego pobytu w szpitalu Michaś załapał zapalenie oskrzeli, obecnie czuje się lepiej.
Nasz synuś rośnie w oczach, jest dość spory jak na swoje 14 miesięcy, waży 13 kg i mierzy 84 cm. Chodzić w pełni samodzielnie zaczął jakieś 2 tygodnie temu, teraz radzi sobie całkiem dobrze, wszędzie dojdzie na własnych nóżkach. Często zasuwa jeszcze na czworaka, tak mu szybciej i wygodniej. Gada mało, choć potrafi pokazać o co mu chodzi i czego oczekuje. Potrafi powiedzieć: mama, tata, baba, brum, da (daj), czita (daje książkę - chyba chodzi o to, żeby z nim obrazki oglądać), ama (jeść), dada. Do tego wydaje kilka innych dźwięków, które tylko domownicy potrafią odczytać. Jest bardzo bystry, wszędzie go pełno, uwielbia majstrować przy sprzętach domowych - radiu, kuchence gazowej, zmywarce. Ulubionym miejscem zabaw jest łazienka - uwielbia podbierać szczoteczki do zębów i je myć. Kocha wspólne kąpiele z siostrą, zabawę w ganianego (oczywiście na czworaka), jest maniakiem telewizyjnym - siada przed telewizorem i ogląda jak stary. Ostatnio mamy spore problemy z karmieniem - nie chce być karmiony, chce jeść samodzielnie. W dzień nie ma problemów ze spaniem, sam zasypia w swoim łóżeczku, gorzej jest w nocy - budzi się dość często, zdarza się, że płacze, a raczej drze się wniebogłosy. Fajny jest, choć tak bardzo różni się fizycznie od swojej siostry. Zresztą zobacznie sami:
To tyle na dzisiaj... Nie będę obiecywać, ze już teraz się poprawię... życie mnie nauczyło, że nie zawsze dotrzymuję w tej kwestii słowa. Mam nadzieję, ze ktoś tu jeszcze zajrzy. Buziaki!