czwartek, 24 marca 2011

Pierworodna :)



Zgodnie z obietnicą...

środa, 23 marca 2011

Wieści z ciążowego frontu

W poniedziałek zaliczyłam wizytę u Pana Doktora. Widziałam na usg naszego Maluszka - muszę się pochwalić, że znam już wstępnie płeć dziecka :) Póki co, niech zostanie to moją słodka tajemnicą :) Nie spodziewałam się, że nastąpi to tak szybko, tym bardziej, że w pierwszej ciąży płeć poznałam, gdzieś około 28 tygodnia. Maluszek jest bardzo ruchliwy, gin miał problem, żeby usg zrobić i pomierzyć wszystko tak jak należy. Najpierw próbował zrobić mi usg dopochwowo, to wtedy pięknie było widać płeć, a następnie robił mi usg przez powłoki brzuszne. W ostateczności udało się pomierzyć to co należało - wszystko jest w jak najlepszym porządku. Termin porodu w dalszym ciągu wyznaczony wg usg na 3 października, natomiast wg om na 5 października. Chciałabym, aby maleństwo urodziło się ciut przed terminem - tak samo jak to było z Hanią. Nie musiałam siedzieć w domu i liczyć dni... Na chwilę obecną na myśl o porodzie czuję jakąś dziwną ekscytację - jakaś masochistka chyba jestem :) Pierwszy poród wspominam dobrze, byłam nawet zaskoczona, że dość szybko nam poszło. Zresztą, nie ma co gdybać... Wierzę, że będzie wszystko będzie dobrze i już za pół roku przytulę... no cóż jeśli chodzi o imię to zażarte negocjacje trwają :)
U nas szykują się pewne zmiany, mam tylko nadzieję,  że wszystko będzie po naszej myśli. Mam nadzieję, że w końcu wiatr przestanie wiać nam w oczy i wyjdziemy na prostą. Kantadeska napisała ostatnio, że dobro powraca - mam nadzieję, że ma rację! Trzymajcie kciuki!

niedziela, 13 marca 2011

Jesteśmy...

...i mamy się dobrze! Wkroczyliśmy w 11 tydzień ciąży. Mdłości dawno minęły, zaparcia trochę odpuściły, teraz jedyne dolegliwości to bóle w dole kręgosłupa i w dole brzucha. Myślę, że to maluszek robi sobie coraz więcej miejsca w brzuszku i stąd te bóle. Nie mam żadnych plamień, krwawień... i oby tak zostało. 21 marca mam kolejną wizytę u lekarza, będę mogła znów zobaczyć Maluszka, który w moim przeczuciu jest chłopcem :) choć kolejna córka też mnie uszczęśliwi...
Hanulka jest cudowna, za tydzień skończy półtora roku - trudno mi uwierzyć, że ten czas tak szybko płynie. Mała za pół roku skończy 2 latka - wówczas będzie starszą siostrą. Nie myślałam, że nasza rodzina tak szybko się powiększy...teraz niezmiernie mnie to cieszy. Przeraża mnie tylko myśl o wspólnych początkach z Hanulką i Maleństwem, nie wiem jak sobie poradzę. Moja mama będzie wówczas pracowała, jest nauczycielem, wiec nie ma możliwości wzięcia urlopu. Zresztą, tym będę się martwić później... Teraz nasz czas wypełnia radosny szczebiot naszego Słoneczka. Hania gada jak najęta - można porozmawiać z nią, jak ze starym, gada zdaniami, a jej zasób słów zaskakuje mnie każdego dnia. Hania śpiewa, upodobała sobie trzy piosenki - "Miała baba koguta", "Zuzia, lalka nieduża"i "Sto lat". Wiadomo, że nie śpiewa tak dokładnie, ale zachowuje melodię i pierwsze słowa. Mała zaczyna wołać "sisiu", robi na nocniczek lub do kibelka ze specjalną nakładką. Wiadomo, że nie  zawsze zdąży zawołać na czas, czasem w trakcie jak robi, ale uważam, że to i tak spory sukces jak na półtoraroczniaka. Hanka jest naszą dumą i wielką radością, serce mi topnieje, gdy mówi "kocham", przytula się przy tym tak rozkosznie. Małą wie, że u mamusi w brzuszku jest dzidzia - całuje mnie w pępek i mówi "kocham". Rano budzi się ok. 5.45, domaga się, aby wziąć ją do naszego łóżka, głaska nas wówczas po głowach, całuje, a Łukasza zawsze wywali z łózka, aby zrobił jej "kako". Fajne są te nasze poranki, nawet jeśli zaczynają się o tej porze w weekendy :)
Z innych newsów - tydzień temu byliśmy na weselu u mojego kuzyna na Wybrzeżu. Hania została z rodzicami Łukasza, Trochę obawiałam się, jak Mała spędzi weekend u dziadków, których jednak widuje dużo rzadziej, jednak okazało się, że było całkiem fajnie. Dziadkowie nacieszyli się najmłodszą wnusią, a i Mała miała okazję spędzić z nimi trochę czasu. Weselisko też fajne, choć jak dla mnie to małe :) To było na 60 osób, a w naszej rodzinie normą są na 130. Niemniej zabawa była super, jedzonko też dobre, orkiestra super. Teraz czekają nas jeszcze 2 przyjęcia w maju, w tym moja chrześniaczka i siostrzenica męża. Szarpnie nas po kieszeni, ale cóż czynić... Kiedyś to musiało nastąpić.
Rozpisałam się troszkę! Obiecuję następnym razem wrzucić zdjęcie Hanki! Całuję!

wtorek, 1 marca 2011

Zmęczenie

Jestem, jestem i żyję... Nie mam siły na cokolwiek, marzę tylko o podusi i ciepłym łóżeczku... Staram się Was czytać na bieżąco, ale nie mam natchnienia do komentowania... Mdłości minęły bezpowrotnie, tylko to potworne zmęczenie... Mam nadzieję, że wkrótce minie, a wtedy będzie dłuższa notka... Pozdrawiam cieplutko i wiosennie!