środa, 20 kwietnia 2011

Wracamy

Znów długo mnie  nie było, ale mam taką kołomyję w pracy, że szkoda gadać. Rozpoczęłam od kwietnia realizację mojego projektu i każda z Was, która miała kiedyś styczność z projektami POKL wie ile przy tym papierkowej roboty. Zaczynam żałować, że projekt dostał dofinansowanie, ponieważ nie mam nawet czasu na spokojne "ciążowanie: :) A z drugiej strony, może to dobrze... czas tak szybko płynie. Dopiero robiłam test ciążowy, a tu już przełom 4-5 miesiąca. W poniedziałek miałam kontrolną wizytę u lekarza. Podczas badania doktor zaniepokoił się stanem mojej szyjki, stwierdził, że jest "dziwna" i że koniecznie trzeba kontrolować jej stan. Nie wiem, co o tym myśleć, szczerze mówiąc trochę mnie to niepokoi. Lekarz kazał mi się oszczędzać, nie dźwigać, co jest trudne do zrealizowania mając w domu takiego szkraba jak Hania. Ustaliliśmy z lekarzem, że jeśli tylko coś będzie się dziać (bóle brzucha, plamienia, krwawienia) mam się natychmiast stawić się u niego w szpitalu. Póki co, nic takiego się nie dzieje, więc nie będę panikować. Lekarz pytał też, czy chcę iść na zwolnienie, jednak póki co, nie mogę sobie na to pozwolić - pójdę dopiero wówczas, gdy uda mi się projekt na dobre wdrożyć. Planuję pracować do końca lipca, ale co z tego wyjdzie - zobaczymy.
Z innych ciążowych wieści - pisałam ostatnio, że znamy wstępnie płeć Malucha - udało nam się w końcu dojść do porozumienia z mężem w kwestii imienia - nasz SYN będzie miał na imię JAN. Jeśli okaże się, że Jasiu jest jednak dziewczynką w wówczas zastanowimy się nad imieniem dla niej.
A tak poza tym - od kwietnia Łukasz zmienił pracę, z poprzedniej się zwolnił, choć trudno zwolnić się pracując bez umowy :) Finansowo wyjdzie na tym trochę gorzej, ale jest dużo spokojniejszy niż w poprzedniej. Ponadto czeka nas sporo rodzinnych imprez - w pierwsze święto idziemy na 45-lecie ślubu siostry mojej mamy, tydzień później na 18 - nastkę kuzynki, w maju mamy 2 przyjęcia (w tym moja chrześniaczka), w sierpniu i październiku wesela, ale na to październikowe z wiadomych powodów się nie wybieramy :) Szarpnie nas to strasznie finansowo, ale cóż robić... nie możemy odłożyć ani złotówki, bo wciąż są jakieś nowe wydatki, imprezy itp.
Jeśli chodzi o kompletowanie wyprawki dla dziecka, to nie nakręca mnie to już tak bardzo, jak w pierwszej ciąży. Nie oznacza to, że nie czekamy na przyjście malucha na świat - wręcz przeciwnie, jednak w tej chwili do pewnych zakupów podchodzę dużo rozsądniej niż w ciąży z Hanią. Z doświadczenia wiem, że sporo rzeczy jest niepraktycznych, dziecko szybko wyrasta lub po prostu nie mam potrzeby ich użytkowania. Zresztą przyjdzie jeszcze czas na wyprawkę...
A Hanula, jak to Hanula - broi za dwóch i daje nam radości za dwóch. Pięknie śpiewa piosenkę z programu dla dzieci "Barney i przyjaciele" ..."kocham Cię, a Ty mnie..." leżąc w łóżeczku wieczorem śpiewa ją sobie pod nosem i tak cudownie w jej wykonaniu to brzmi :) Niestety stała się tez ostatnio znów dość histeryczna - szybko się złości, próbuje wymuszać płaczem, czasem nas bije. Mam nadzieję, że szybko jej to przejdzie i znów stanie się naszym kochanym pieszczoszkiem. Ostatnio u małej furorę robi piaskownica - codziennie rano radosnym krokiem wędruje ze swoim wiadereczkiem, łopatką i grabiami do niani i tam pół dnia spędza w piasku. Biorąc pod uwagę zainteresowania pierworodnej Zajączek Wielkanocy postanowił przynieść jej taczkę oraz kolejny zestaw zabawek ogrodowych, ponadto na naszym podwórku już wkrótce pojawi się piaskownica. Od dziadków Hanula dostanie śliczną sukienkę balową, którą założy na siebie już w niedzielę.
Fajnie jest czekać na święta, gdy ma się w domu małe dziecko - nabierają one zupełnie innego wymiaru i znaczenia.

Nie mam siły więcej napisać, postaram się odzywać częściej. Buziaki!

4 komentarze:

  1. Cieszę się, że czujesz się dobrze. Ja w ciąży w Antkiem też miałam problemy z szyjką i od 5 miesiąca musiałam iść na zwolnienie, do końca brałam leki na podtrzymanie ciąży. Musiałam się oszczędzać ale urodziłam w terminie. Pozdrawiam was serdecznie i pisz częściej:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej jak dobrze, że coś napisałaś bo zaczynałam się martwić. Dbaj o siebie a Hanulce nie dawaj wchodzić sobie na głowę, bo jak się urodzi dziecko to będzie jeszcze gorsza to pewne tym bardziej, że do zwykłych niegroźnych histerii typowych dla kilkulatków dojdą jeszcze te spowodowane zazdrością.

    AAAAAAAAAAA i gratuluję parki :D

    Buziaki!

    Lidka

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej, znamy tę piosenkę. Uwielbiałam gdy Lenusia ją śpiewała, teraz jakby trochę się już jej znudziła. Ale cudna jest. W ogóle ten program z Barneyem jest bardzo edukacyjny.
    No i gratulujemy Syna, ale jakby się okazała córka to też będziemy się tak samo cieszyć ;o))
    Prawda z tymi świętami. Z dziećmi jest piękniej ;o))
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  4. Madziu dziękuję za słowo pocieszenia. Mam nadzieję, że moja szyjka pozostanie póki co w niezmienionej długości. Pozdrawiam!
    A Ty Lidka nie cwaniakuj, bo wcale nie jesteś systematyczniejsza w pisaniu :) A tak serio - czas leci nieubłaganie i zanim się obejrzę kolejny miesiąc za mną. Całusy!
    Megi - pewnie, że druga córa też mnie uszczęśliwi. Teraz jest mi to zupełnie obojętne, bo marzyłam o dziewczynce i ją mam, a drugie... będzie tak samo kochane! Ściskam!

    OdpowiedzUsuń